"Dno stało się solidnym fundamentem, na którym odbudowałam swoje życie." ~ J.K. Rowling

Powód, dla którego piję alkohol

W pewnym momencie musimy zadać sobie bardzo osobiste pytanie o to, ile alkoholu pijemy na co dzień. Odpowiedź będzie inna dla każdego, podobnie jak wymówki, dlaczego tak dużo pijemy. Moje pytanie brzmiało: "Czy pozwolisz, aby alkohol cię zabił?". Odpowiedź brzmiała stanowczo i dobitnie: "NIE!". Sposób, w jaki otrzymałem odpowiedź, był surowy, ale to, co się stało, było absolutnie konieczne, aby wbić to przesłanie głęboko w tę część mojej duszy, która potrzebowała ulgi od ropiejącej choroby duchowej, która podsycała mój szalony związek z alkoholem.

Duchowe bankructwo było niechlujnym skutkiem moich życiowych doświadczeń. Te bolesne doświadczenia, pozostawione bez leczenia, sprawiły, że choroba duszy rozprzestrzeniła się w moim umyśle, ciele i duszy. Kiedy patrzyłeś na mnie, nie wyglądałem na chorego, uzależnionego, niespokojnego, drażliwego czy niezadowolonego. Z zewnątrz wyglądałam na odnoszącą sukcesy matkę, żonę, karierowiczkę, wolontariuszkę w szkole i przyjaciółkę wielu osób. Nie można było dostrzec ciemności, która była we mnie. Nękający głos, który prowadził przedstawienie zza kurtyny, robił wszystko, aby zamaskować objawy i ukryć moje nadużycia i alkoholizm za zasłoną zaprzeczenia. Wszystko to działało, dopóki nie przestało.

Co się wydarzyło na "Rock Bottom"?

Był 3 kwietnia 2011 roku. To była typowa rodzinna niedziela, która zaczęła się na plaży. Niebo było jasne i piękne. Od dzieciństwa plaża była miejscem, które wybierałem jako ucieczkę od poczucia przygnębienia i smutku. Ale tego dnia było inaczej. W jednej chwili widziałem słońce, a potem, w jednej chwili, ciemna nicość ogarnęła wszystkie obwody kontrolujące mój umysł. Awaria wszystkich systemów. Włączył się alarm i jedyne, co mogłem zrobić, aby uciec, to pić, i to dużo pić. Tego dnia moja dusza była pusta i spragniona. Nic nie mogło jej napełnić. Za wszelką cenę zamierzałem odzyskać kontrolę nad tą psychiczną bestią i odzyskać władzę. Piłem i piłem, i piłem, aż zatraciłem się w niebezpiecznym i prawie śmiertelnym zaniku świadomości.

Jak zostałem uwolniony

Dwadzieścia trzy godziny później dotarłem do piekła. Po raz pierwszy stanąłem twarzą w twarz z twardym, zimnym betonem, który później nazwałem swoim dnem. To właśnie tam, samotnie, w kałuży własnych wymiocin, trzymając się kurczowo życia, musiałem pogodzić się ze swoimi wyborami. Pozycja mojego ciała w stosunku do prawdziwego smrodu zaprzeczenia współbrzmiała z tą częścią mnie, która mówiła: dość tego. W tym momencie poddałam się siłom, które miały moją niepodzielną uwagę. Cały mój ból, wstyd, zaprzeczanie, użalanie się nad sobą, wstręt do siebie i beznadzieja były tuż pod moim nosem. Płakałam tak, jak nigdy wcześniej. Wreszcie skończyłem. Jedyne, co pozostało do zrobienia, to spojrzeć w górę, podnieść się i stawić czoła "zimnej, twardej rzeczywistości" tego, gdzie się znajdowałam. W tym momencie źródło miłości i światła dało mi iskierkę nadziei, której potrzebowałam, aby wstać i poszukać pomocy. Z dnia na dzień stawiałem kolejne kroki do przodu, ramię w ramię z tymi, którzy wiedzieli, jak zachować trzeźwość i żyć w trzeźwości.

Jak wygląda teraz moje trzeźwe życie

Obecnie świętuję dziewięć lat trzeźwości. Kroki, które musiałem zrobić z tej kałuży rozpaczy, nie były łatwe. Jeśli miałem żyć ponad bólem, musiałem zaangażować swoją siłę ducha i zrobić to, co do mnie należy. Od tego dnia przychodziłam na wszystko, łącznie z terapią traumy i pracą nad poszczególnymi etapami. Wykonywałem pracę, której wymagano ode mnie, aby stać się lepszym i silniejszym. Musiałam też okazać troskę o siebie i swoje dzieci w sposób, który wydawał mi się niemożliwy. Mówi się: "Nie wiesz, jak jesteś silny, dopóki nie zostaniesz poddany próbie". Cóż, nie tylko mnie poddano próbie, ale wystawiono na nią całą moją istotę. Dla tych, którzy nie zmagali się z bestią uzależnienia, może to zabrzmieć zbyt dramatycznie, ale nic nie jest bardziej trafne niż nazwanie jej bezstronnym seryjnym zabójcą duszy.

Dla mnie AA i program 12 Kroków były kanałami, dzięki którym mogłem usłyszeć nadzieję poprzez statykę uzależnienia. W dzisiejszych czasach ciekawości trzeźwości bardzo ważne jest, aby obrać drogę, która prowadzi z powrotem do domu, do samego siebie. Nie ma dobrej drogi, jest tylko ta, która przemawia do twojej duszy.

Być częścią trzeźwej/bezalkoholowej świadomości zbiorowej

Wielu z nas budzi się do trzeźwej/czystej świadomości zbiorowej, która się rozwija. Zasłona została podniesiona i wielu pomaga skończyć ze stygmatyzacją i wstydem związanym z proszeniem o pomoc w uzależnieniu, nadużywaniu substancji, problemach ze zdrowiem psychicznym. Powszechne jest teraz łączenie się ponad bólem, który kiedyś powstrzymywał wielu z nas przed przyjęciem prawdy o naszej duszy.

Ci, którzy nieustannie decydują się na otwartość i wrażliwość, zmieniają świat, podobnie jak wszyscy inni, którzy chcą być częścią tego rozwiązania. Kiedy czujesz się przytłoczony i myślisz: "Nie mogę tego zrobić", zwróć się do tych, którzy już otworzyli przed nami swoje serca. Jesteśmy braćmi, siostrami, mamami, tatusiami, synami i córkami, ciociami i wujkami, dziadkami. Jesteśmy przyjaciółmi, wrogami, znajomymi, domownikami, profesjonalistami i celebrytami, a wszyscy staramy się zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby uleczyć nasz ból i wyjść poza nasze demony.

Było tak wiele trzeźwych dusz, które pomogły mi zbudować solidne podstawy, na których zbudowałem swoją karierę jako rzecznik osób pozbawionych głosu, trzeźwy autor i twórca treści dotyczących wszystkiego, co duchowo sprawne i trzeźwe. Odwdzięczam się, przekazując dalej pałeczkę trzeźwości. Muszę nieść przesłanie do tych, którzy wciąż cierpią. Mój alkoholizm doprowadził mnie na dno i czuję, że to takie ważne, by dzielić się tym, jak cudownie jest być wolnym.

Warto przeczytać